„Czy widzi pani śmierć? 🕊️”, „Czy można zmienić los? 🔮” – słyszę często pytania. Zawsze w takich chwilach przypomina mi się pewna historia.
„Czy widzi pani śmierć? 🕊️”, „Czy można zmienić los? 🔮” – słyszę często pytania. Zawsze w takich chwilach przypomina mi się pewna historia.
Mężczyzna, właściwie chłopak, był wysokim blondynem. Miał koło 25 lat, współpracował z moją firmą. Sam nigdy nie był u wróżki, ale wiedział, że wróżę. Któregoś dnia przyniósł zdjęcie dziewczyny, swojej koleżanki.
„Zerknie pani? Ona bardzo chciałaby wiedzieć co ją czeka” – poprosił. Rzuciłam okiem na fotografię. Atrakcyjna, młoda dziewczyna uśmiechała się w obiektyw. Zanim rozłożyłam karty, poczułam dziwną energię.
„Czy jej tata żyje?” – spytałam.
„Żyje” – odpowiedział zdziwiony.
To jest moment trudny dla wróżącego. Bo jak delikatnie powiedzieć komuś, że grozi mu niebezpieczeństwo? Jak ostrzec, ale nie przestraszyć?
„Powinien natychmiast iść do lekarza, bo jeśli tego nie zrobi, może umrzeć” – postanowiłam być szczera.
Niezły pat, prawda? Oto młody człowiek chciał się dowiedzieć czegoś fajnego o koleżance, chciał przynieść jej dobrą wiadomość, a ma ostrzec przed śmiercią kogoś bliskiego…
Agata: Nigdy nie byłam u wróżki, nie wierzyłam w takie rzeczy, choć, oczywiście, kusiło mnie. To pewnie dlatego, gdy mój kolega zaczął współpracować z kobietą, która stawia tarota, poprosiłam, żeby pokazał jej moje zdjęcie.
„Dowiedz się czegoś fajnego” – poprosiłam. Co z pracą, co z miłością, co w ogóle mnie czeka ❔. Kilka dni później zadzwonił i bardzo poważnym głosem poprosił o spotkanie, zmroziło mnie.
„Czy twój tata jest chory?” – wyparował, gdy tylko mnie zobaczył.
Mój tata, myślałam gorączkowo, nie, to okaz zdrowia. Zresztą nawet jeśli by był chory, nic byśmy nie wiedzieli, bo on nie chodzi do lekarzy.
„Wiem tylko jedno, wróżka powiedziała, że twój tata powinien iść się zbadać, bo grozi mu niebezpieczeństwo”.
Co zrobić z taka wiadomością? Jeszcze ja to ja, poszłabym do lekarza, dla świętego spokoju. Można nie wierzyć, ale lepiej dmuchać na zimne. Ale tata? Człowiek do bólu racjonalny? Czułam się jak w potrzasku.
Tego samego dnia pojechałam do rodziców. Siedziałyśmy z mamą w kuchni i rozmawiałyśmy co robić. W końcu powiedziała: „Trudno, mówię ojcu, ma iść do lekarza”. Czy tata naprawdę się przestraszył? Czy uległ mamie? Zrobił to dla świętego spokoju? Nie wiem, ale następnego dnia zaczął kompletną diagnostykę. Badania wyszły bardzo źle. Okazało się, że tata jest chory, groził mu zator, musiał mieć natychmiast operację.
„To cud, że pan się zgłosił, jeszcze chwila i pana by nie było” – powiedział lekarz.
Tata żyje, ma się dobrze. Mówi, że zawdzięcza pani Ani życie 🙏. I choć wciąż nie rozumie tego, że niektórzy mogą widzieć takie rzeczy, nigdy więcej się z tego nie śmiał.
A ja? Nie byłam potem u wróżki.
Ale nigdy nie zapomnę pani Ani, że uratowała życie mojemu tacie. ❤️